Bolesna lekcja od wicelidera.
Tradycyjnie już, domowy mecz na swoim stadionie rozpoczęliśmy w sobotę o godzinie 11. Po dobrym występie w Opolu liczyliśmy na powtórkę i nawiązanie walki z wyżej notowanym rywalem.
Drużyna MKS Ryki od początku meczu realizowała swoje założenia długo utrzymując się przy piłce i szukała swoich szans po akcjach skrzydłami i w typowej grze "na ściankę".
Pierwszego gola goście zdobyli po szybkim kontrataku lewą stroną boiska. Dobre rozegranie piłki w polu karnym doprowadziła do sytuacji, w której napastnik rywali wbił futbolówkę do pustej bramki.
Jeszcze w pierwszej połowie nasz przeciwnik poszedł za ciosem i zdobył kolejne 2 gole. Najpierw po dośrodkowaniu w pole karne z głębi pola piłka niespodziewanie minęła zdezorientowaną defensywę Sygnału i wpadła do bramki. Ostatni cios w pierwszej połowie Ryki zadały po rzucie rożnym. Stały fragment gry na bramkę zamienił nasz defensor, który walcząc o pozycję w polu karnym przypadkowo skierował piłkę do bramki.
Po bardzo słabej pierwszej części gry, na drugą połowę wyszliśmy zmobilizowani do pokazania swojej jakości. To nie był jednak nasz dzień. Mimo kilku sytuacji, które stworzyliśmy podczas tych 45 minut, piłka do bramki rywali wpaść nie chciała. Najbliżej szczęścia był Grzegorz Caban, który dobijał strzał Pawła Jabłońskiego. Niestety piłka po jego dobitce trafiła w ofiarnie interweniującego bramkarza i wyszła na rzut rożny.
Rywale zaś kontynuowali "swoją grę". Mając jeszcze więcej miejsca często groźnie kontrowali i doprowadzili do wyniku 7-0.
Wicelider w pełni zasłużenie wywozi komplet punktów z Zemborzyckiej.